„Pieśń królowej lodu” Julia De la Fuente
Tylko prawdziwe uczucie skruszy lód serca…
„Nie wychodź za mąż, dopóki nie wrócę” – to słowa Johanna do Victorii, jego ukochanej, zanim opuścił księstwo, by wypełnić przeznaczenie jako następca tronu. Jednak gdy wrócił po latach, odkrył, że świat Victorii diametralnie się zmienił. By ratować rodzinę przed finansową ruiną, dziewczyna zgodziła się na małżeństwo z Sørenem, kapitanem księstwa.
Uwikłana w miłosny trójkąt Victoria staje się częścią niebezpiecznej gry. A co jeśli okaże się, że jedno z trojga powiązane jest z brutalnymi morderstwami, które wstrząsnęły ich spokojnym dotąd miasteczkiem?
Miłość i zdrada oraz intrygi na szczycie osnute nordycką mitologią i magią. A wszystko to spojone opowieścią w baśniowym klimacie dziewiętnastowiecznej Danii, gdzie pradawne zaklęcia skrywają potężną moc.
Victoria jest jak Królowa Śniegu – gdy doświadcza cierpienia, staje się zimna i surowa. Jednak serce wkrótce postawi ją przed wyborem między platoniczną miłością a prawdziwą namiętnością.
Źródło opisu: https://ksiegarnianowabasn.com/pl/p/Piesn-Krolowej-Lodu/558
#Współpraca reklamowa
Dzisiaj chciałabym Was zabrać w iście magiczną i baśniową czytelniczą podróż, gdzie splatają się losy ludzi i istot nadprzyrodzonych. „Sen nocy letniej” Wiliama Szekspira stał się tutaj, a przynajmniej tak myślę swoistą inspiracją, choć przyznam szczerze, nie jestem tego w stu procentach pewna, gdyż najzwyczajniej w świecie nie miałam okazji poznać tej sztuki bliżej.
Victoria to młoda dama z szanowanego domu, która znalazła się w samym środku burzliwych i tajemniczych wydarzeń, wywracając jej świat do góry nogami. Po tragicznej śmierci matki sprzed lat uznawanej za strażniczkę lasu i skazaniu brata na śmierć, Victoria stara się wszelkimi sposobami uratować jego życie. Niestety, jej wysiłki okazują się bezskuteczne. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dowiaduje się o zaginięciu ojca na morzu, co czyni ją jedyną dziedziczką rodzinnego majątku – pod warunkiem, że żaden z męskich krewnych nie zgłosi do niego pretensji. Osamotniona, rozżalona i niezrozumiana musi stawić czoła nie tylko własnym problemom, ale i zimnej macosze, która nie darzy ją zbytnią sympatią oraz zaopiekować się przyrodnią siostrą. Do miasteczka powraca również dawna miłość Victorii — Johann, przyszły następca królewskiego rodu, odmieniony przez lata luksusu i przywilejów. Jego powrót przynosi kolejne komplikacje i rozczarowania, gdyż mimo dawnej obietnicy, nie zamierza jej poślubić, a wręcz przeciwnie — planuje wydać ją za mąż, za człowieka, którego uważa za winnego śmierci jej brata — kapitana Sørena. W miasteczku dochodzi do tajemniczych zabójstw, które Victoria pragnie wyjaśnić, a wszystko to w cieniu przeklętego jeziora, które wydaje się wzywać ją coraz bardziej do siebie, obiecując tak bardzo upragnione ukojenie. Victoria musi zmierzyć się z wirem wydarzeń, który zagraża nie tylko jej ciału, ale przede wszystkim jej duszy, wciągając ją w mroczne odmęty tajemnicy, która otacza jej rodzinę i całe miasteczko.
Książek, które przenoszą nas do świata magii, baśni i folkloru jest bardzo wiele, a „Pieśń królowej lodu” to właśnie idealny przykład takiej historii. Książka oferuje pełną gamę emocji, różnorodnych motywów, od przeklętej rodziny, trójkąta, a nawet czworokąta miłosnego, magiczne stworzenia, wewnętrzne rozmowy z nieżyjącym bratem, po skomplikowane relacje bohaterów. Dla mnie cała ta historia jest magiczna, lekko infantylna, przyjemna i zarazem tak bardzo inna niż książki, po które najczęściej sięgam, ale nie ukrywam — sprawiła mi przyjemność. Ciekawa narracja, tajemnice i przyjemny styl autorki sprawiły, że książka czyta się praktycznie sama. Jednak spodziewałam się po niej czegoś więcej, liczyłam na wielkie miłosne boom, ale niestety tym razem się nie doczekałam. Postawa księcia, który nagle stwierdził, że nie odda Victorii nikomu innemu i jego nagła gotowość poślubienia jej wbrew wszystkiemu, też mnie jakoś nie urzekła. Natomiast opisana samotność i zagubienie Victorii, jej bolączki i rozterki, brak wsparcia ojca od najmłodszych lat rzutujące na jej zachowanie zostały opisane w bardzo realny sposób. Również kreacja macochy (było, nie było także młodej kobiety, nie wiele starszej od głównej bohaterki) bardzo mi się spodobała. Ich wzajemna relacja, która w końcu się odpowiednio poukładała bardzo przypadła mi do gustu. W gruncie rzeczy to opowieść, która może zainspirować do refleksji nad własnymi emocjami i relacjami z innymi osobami w naszym najbliższym otoczeniu. Jeżeli szukacie odrobiny magii w swoim czytelniczym życiu albo macie ochotę na coś nietypowego i innego to polecam Wam tę pozycję z czystym sumieniem. Z pewnością umili Wam te zimne jesienne wieczory.
Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Nyks.