„Znajdź to, czego szukasz” Iza Maciejewska
Znajdź to, czego szukasz to poruszająca książka o wszystkim, co ważne: miłości, która przychodzi wtedy, gdy życie stawia nas pod ścianą, czułości, która koi, gdy brakuje słów, pożegnaniach, do których nie da się przygotować, i bliskości, która zostaje, gdy ukochany człowiek odejdzie na zawsze.
Źródło opisu: https://wydawnictwomagnolia.pl/produkt/znajdz-to-czego-szukasz-dedykacja-autograf-wysylka-po-10-09/
Kinga nie sądziła, że jeden taniec z mężczyzną o troskliwym spojrzeniu wystarczy, by świat na chwilę przestał istnieć. Łukasz pojawił się w jej życiu niespodziewanie i tak samo szybko zniknął – był jak nieudzielona odpowiedź na bardzo ważne pytanie.
Życie Kingi toczy się pośród skomplikowanych rodzinnych relacji, słów, które nie powinny zostać wypowiedziane, i tych, które wybrzmiały za późno. Siostra patrzy na nią z zawiścią zamiast z miłością. Mama gaśnie cicho i powoli. Każdy wspólny moment z nią staje się świętem. Każde spojrzenie może być tym ostatnim.
W tle tej historii pulsują emocje. Trudne, delikatne, prawdziwe. Zazdrość, która boli. Cisza, która mówi więcej niż krzyk.
Jak nauczyć się żegnać, gdy serce krzyczy, że to jeszcze nie czas? Jak przyjąć stratę, nie tracąc siebie? Czy można kochać, kiedy wokół tyle smutku? I jak poznać, że znalazło się to, czego się szukało?

#Współpraca reklamowa
Moje kochane Moliki, dziś mam dla Was coś zupełnie innego i na wstępie muszę powiedzieć, że twórczość tej autorki zawsze jawiła mi się jako bardzo emocjonalna i zdecydowanie zapadająca w pamięć. Mimo to, do tej pory nie miałam okazji poznać jej „na własnej skórze”, a mówiąc dosadniej, na „własne oczy”. Pamiętam, jak jakiś czas temu zgłaszałam się do naboru recenzenckiego innej książki tej autorki, niestety bez powodzenia. Ale wiecie co? To nie jest najistotniejsze! Najważniejsze jest to, że autorka sama napisała do mnie, tłumacząc, że tym razem się nie udało, ale żebym nigdy się nie poddawała. Odmowa, owszem tak delikatna, tak pełna uroku, sprawiła, że nie poczułam się gorsza ani niewystarczająca. A uwierzcie mi, nie każdy potrafi tak odmówić. I już wtedy zostałam kupiona po raz pierwszy. Miałam też przyjemność uczestniczyć w jednym ze spotkań autorskich, gdzie zostałam kupiona po raz drugi, ale tym razem jej otwartością i spontanicznością. Choć na co dzień sięgam po zupełnie inne lektury, tym razem zapragnęłam czegoś innego. Idąc za radą pani Izy, zgłosiłam się do kolejnego naboru i tym razem moi kochani się udało. Chociaż miałam lekką obawę czy to będzie coś dla mnie. Przyznam Wam szczerze: dawno nie czytałam tak emocjonalnej książki. Ona zachwyca, zaskakuje, wzrusza… i zmusza do głębszej refleksji.
Książka jest niebywała i przede wszystkim niebanalna. Autorka porusza w niej szereg trudnych tematów, które na pierwszy rzut oka nie wydają się ani „chwytliwe”, ani „poczytne”. A jednak trafiają prosto do czytelniczego serducha. To nie jest kolejna opowieść o miłości w romantycznym kontekście, choć i taka się tutaj pojawia. To przede wszystkim historia o miłości rodziców do dzieci i dzieci do rodziców, o skomplikowanych relacjach rodzinnych, o bolesnych doświadczeniach życiowych, o rywalizacji między rodzeństwem, o tęsknocie, zazdrości, żalu i próbach zrozumienia drugiego człowieka. To książka, która nie próbuje być ani „ładna” ani „przyjemna” i właśnie w tym tkwi jej siła. Nie da się jej opisać prostymi słowami, bo emocje, które wywołuje, są intensywne i osobiste. Początkowo chciałam opowiedzieć Wam o Kindze i o tym, w jakich okolicznościach poznała Łukasza, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Chciałabym, aby każdy poznał ich historie, absolutnie ich nie znając, myślę, że wtedy każdy odbierze tę dwójkę wedle własnego uznania czy przekonania.
Nie jest to lekka lektura, którą można zabrać na wakacje i czytać z uśmiechem na twarzy. To raczej emocjonalny melodramat, nie taki, który bawi, ale taki, który porusza. A mimo wszystko, daje promyk nadziei. Pokazuje, że nawet po najgorszej burzy w końcu bez względu na wszystko wychodzi słońce.
Autorka wykonała kawał dobrej roboty bez lukru, bez zbędnego cukrowania, bez tanich chwytów. Jej autentyczność jest wręcz namacalna. I właśnie tą historią kupiła mnie po raz trzeci!
Z całego serca zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę. Nie obiecuję, że będzie łatwo, ale obiecuję, że będzie warto.
Za możliwość poznania tej historii bardzo dziękuję Wydawnictwu Magnolia.

