„Wściekła skóra” Agnieszka Miklis
30-letnia Roswita Rein postanawia wyjechać do Holandii i tak trafia do ośrodka Noord Riesen, w którym zakwaterowano gastarbajterów z Polski. W ponurych dekoracjach ośrodka rozegra się walka o życie, a Roswita, zmuszona wyruszyć na poszukiwanie zaginionej bez śladu przyjaciółki, Tani Konecki, przekona się, że dysponuje siłą większą, niż to sobie do tej pory wyobrażała.
Źródło opisu: https://videograf.pl/pl/p/Wsciekla-skora-wyd.-2/241
Przy okazji odkryje również, że niemal każdy z okolicznych mieszkańców skrywa jakiś wstydliwy sekret. Purytańskie miasteczko E. okaże się centrum lokalnej prostytucji, a szef fabryki, w której pracują obie kobiety, to zwykły rozpustnik. Jeden z najbardziej doświadczonych przez los bohaterów tej historii – straszny Hankie, o twarzy pokrytej potwornymi guzami, udowadnia jednak, że nasze życie jest czymś więcej niż tylko grą pozorów…
Rok 2019 niestety pomału dobiega końca. Muszę jednak przyznać, że był to dla mnie bardzo interesujący rok pod względem wybieranych lektur. W większości były to książki autorów, których po raz pierwszy miałam przyjemność poznać. W przypadku „Wściekłej skóry” było dokładnie tak samo.
Pragnę zauważyć, że autorka stworzyła bardzo intrygująca osnowę opowieści. Jeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem w literaturze, mimo iż sam temat według mnie jest jak najbardziej na czasie i raczej nie szybko się to zmieni. Pisarka zestawiła ze sobą pozornie podobne światy, było nie było, Europejczyków. Problem polega na tym, że jest to tylko ułuda. Szarzy, nijacy Polacy pracują w mrocznym i zapomnianym przez Boga ośrodku Noord Riesen. Przyjeżdżają tam całymi autokarami w poszukiwaniu lepszych pieniędzy i cudownego życia. Nowo przybyli szybko tracą nadzieję i zapał. Cały entuzjazm i radość gaśnie z każdym dniem. Miejsce to wysysa z nich całe pozytywne nastawienie. Dla Holendrów są zwykłą, tanią siłą roboczą, która ma wykonywać najgorsze zadania w przetwórni. Miejscowość, do której przyjeżdżają, nie cieszy się dobrą sławą, mają tam miejsca liczne przestępstwa i rozboje, a rozpusta i rozwiązłość jest na porządku dziennym.
Pewnego dnia, wraz z kolejnym autokarem do Noord Riesen przybywa młoda kobieta. Roswita Rein to trzydziestoletnia Ślązaczka, która pod wpływem nieprzyjemnego zdarzenia w domu rodzinnym oraz marnej sytuacji finansowej, decyduje się na wyjazd. Nawet nie przypuszcza, jak bardzo jej życie się zmieni.
Nasza bohaterka zostaje przydzielona do domku wraz ze starszym małżeństwem (początkowo jest z tego faktu bardzo zadowolona) oraz z młodą Polką, Tanią Konecki. Z upływem dni Tania próbuje zbliżyć się do zamkniętej w sobie Roswity. Mimo ewidentnych różnic obie Polki zaprzyjaźniają się ze sobą. Tania jest jak barwny ptak, rozświetlający szarą rzeczywistość. Gdy w końcu ich codzienność staje się znośna, Tania znika bez śladu….. Roswita mimo zgłoszenia policji zaginięcia przyjaciółki, postanawia na własną rękę ją odnaleźć, ściągając na siebie wielkie niebezpieczeństwo.
Do sięgnięcia po tę książkę skusiła mnie chęć przeczytania czegoś innego niż jakiegoś tam romansidła (żeby nie było, romanse nadal lubię). Dla mnie pozycja ta jest utrzymana w mrocznym i ciężkim klimacie. Czytając, miałam odczucie, że napisana jest raczej przez mężczyznę, a nie kobietę. Brak w niej jakiejś swoistej delikatności i subtelności, ale może być to dla czytelnika dodatkowym atutem. Książka jest dość obszerna i wielowątkowa. Autorka nie szczędziła ilości pobocznych bohaterów, ale wszyscy byli do końca przemyślani i tworzyli nierozerwalną całość. Przyznaję się z ręką na sercu, że na początku się pogubiłam i nie wiedziałam, o kim czytam. Z drugiej strony, oznacza to, że trzeba się nad nią skupić i z pewnością zostanie w pamięci na dłużej. Również ilość i mnogość opisów od pierwszych stron były dla mnie co tu wiele mówić, męczące. Pani Agnieszka nie koloryzuje i nie upiększa, przebija w niej brutalny realizm. Wykreowana postać Roswity przechodzi prawdziwą przemianę. Mamy możliwość obserwacji jak dla koleżanki potrafi wyjść ze swojej strefy komfortu i nawet stoczyć walkę ze samą sobą. „Wściekła skóra” to opowieść o brzydocie świata, ułomnościach nas samych i demonach, które mieszkają w niektórych osobach. Historia ta łączy w sobie elementy thrilleru, kryminału i powieści obyczajowej. Jednym słowem dla każdego coś dobrego, oczywiście w mrocznym klimacie. Jeżeli ktoś odnajduje się, w takich klimatach to jak najbardziej polecam.
Za zapoznanie się z kolejną polską autorką i jej twórczością bardzo dziękuję Wydawnictwu Videograf.
Książkę znajdziecie:
W moim przypadku jesień sprzyja takim mrocznym klimatem czytelniczym, więc zapisuję sobie tytułu.
Bardzo mnie to cieszy.
Pewnie prędko nie przeczytam, ale brzmi interesująco. Te dwa zupełnie różne światy mimo bycia Europejczykami zupełnie mnie nie dziwią. Powiem więcej – to oczywiste, że tak bardzo się różnimy.
Zapamiętam. Dzięki!
Polecam się na przyszłość