„Miłość bez recepty” Klaudia Leszczyńska

Dwudziestosześcioletnia Malwina Kwiatkowska po ukończeniu studiów trafia na staż do apteki. Jej kierownikiem jest wyjątkowo gburowaty, ale bardzo przystojny Robert Badowski, starszy od niej o dziesięć lat.

Między tą dwójką od początku iskrzy, jednak Malwina odbiera sprzeczne sygnały od swojego przełożonego, który raz jest dla niej opryskliwy, innym razem ją podrywa. Jaką tajemnicę skrywa jej nowy szef?

Czy wzajemna niechęć przerodzi się w głębokie uczucie?

Czy to, co Robert ukrywa przed Malwiną złamie jej, już wystarczająco pokiereszowane, serce?

Zabawne sytuacje w aptece, namacalne pożądanie między głównymi bohaterami i miłość, która jest lekarstwem na wszystko.

Źródło cytatu: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5012870/milosc-bez-recepty

Były już książki o bezkompromisowych adwokatach, groźnych i niebezpiecznych mafiosach, zdeterminowanych sportowcach, uzdolnionych lekarzach, a nawet o popularnych piosenkarzach, ale czegoś takiego, to jeszcze nie było, a bynajmniej ja się jeszcze nie spotkałam ! Autorka postawiła dla mnie na zupełną nowość — romans apteczny z domieszką niestosownej relacji na linii kierownik — stażystka, połączony z tak samo, jak z wybuchowym co gorącym motywem hate — love. Moi drodzy i co Wy na to? Zapraszam Was na krótką recenzję.

Autorka zabrała nas na spotkanie z dwudziestosześcioletnią Malwiną Kwiatkowską, młodą dziewczyną, która po ukończeniu wymarzonego kierunku, musi odbyć staż, aby zdobyć pełne prawo do wykonywania zawodu. Malwina od najmłodszych lat chciała nieść pomoc innym, przynosić ukojenie cierpiącym, pomagać w leczeniu zdrowotnych przypadłości. Jednak rzeczywistość okazała się troszeczkę inna, niż to sobie wyobrażała, a mimo to z determinacją i ambicją poświęca się swojej pracy. Malwina po prostu kocha, to co robi, choć czasami brakuje jej pewności siebie. Gdy otrzymała propozycję odbycia półrocznego stażu w jednej z poznańskich aptek, nie przypuszczała, jak jej decyzja zmieni jej diametralnie życie. Kierownikiem tej apteki jest Robert Badowski, który na każdym kroku przypominaj jej, że jest jedynie stażystką i odsyła ją do porządkowania magazynów aptecznych. Jego niechęć do jej osoby bije w każdym geście czy słowie. Młoda dziewczyna, pomijając fakt, że uważa go za prawdziwego dupka i bezczelnego gbura, sama przed sobą przyznaję, że z jej kierownika jest naprawdę prawdziwy przystojniak, oczywiście do momentu aż on się odezwie. Z każdą przepracowaną wspólnie minutą oboje nie lubią się coraz bardziej. Jednak to narastające między nimi napięcie w niezwykły sposób sprawia, że coś ich do siebie przyciąga. Czy w tym przypadku przysłowie „kto się czubi, ten się lubi” rzeczywiście się sprawdzi? Czy romans między stażystką a kierownikiem ma w ogóle szanse na szczęśliwe zakończenie? Jakie głęboko skrywane tajemnice ujrzą nagle światło dzienne i jak one wpłyną na ich dalsze życie?

Przyznaję, że jestem pozytywnie zaskoczona osadzeniem romansu szefa z podwładną w farmaceutycznej rzeczywistości. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i zdecydowanie uważam je za jak najbardziej udane. Jednakże muszę się Wam do czegoś przyznać, przez tę książkę apteka nawiedzała mnie również we śnie. Ci, co mnie dobrze znają wiedzą a Ci, co jeszcze nie, to się właśnie dowiedzą, że od kilku lat na co dzień pracuje w aptece. Co prawda w sferze internetowej, jednakże apteka internetowa nie może funkcjonować bez apteki stacjonarnej, więc niejako wiem doskonale, jak to wszystko wygląda od tej drugiej strony. Uwierzcie mi, to co opisała Pani Klaudia, zarówno te śmieszniejsze anegdoty, jak i te mniej pozytywne incydenty zdarzają się nagminnie. Rzeczywiście nie zawsze jest tak kolorowo, jakby się mogło wydawać. Fajnie, że zostało to właśnie pokazane i można to potraktować jako fajne upamiętnienie każdego farmaceuty. Powróćmy jednak do naszej głównej pary bohaterów, których nie da się nie lubić (no może Roberta nie zawsze się dało). Autorka przelała na młodą stażystkę całą swoją pasję do pracy. Ani Malwina, ani Robert nie należą do osób, które od razu rzucają się sobie w ramiona i zapewniają się o swojej wielkiej i dozgonnej miłości, ale bezapelacyjnie bije od nich niesamowita chemia. Ich utarczki słowne i zabawne dialogi dopełniają całą historię. Ich relacja wcale nie jest taka cukierkowa, a ich historia to także opowieść o zdradzie i towarzyszącym jej bólu, samotności i odrzuceniu przez najbliższych, trochę o wypaleniu zawodowym, o kłamstwach i o rodzącej się niewinnej miłości. Z całą pewnością sięgając po tę lekturę, spędzicie z nią świetnie czas. Ja jak najbardziej polecam.

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję autorce.

„Miłość bez recepty” do kupienia na Bonito