„Rapsodia” Laura Thalassa
SYRENA CALLYPSO LILLIS MA BARDZO DUŻY PROBLEM, CIĄGNĄCY SIĘ WZDŁUŻ JEJ RAMIENIA I GŁĘBOKO W PRZESZŁOŚĆ.
Od siedmiu lat Callie nosi na nadgarstku bransoletkę z czarnych koralików – każdy z nich to magiczny oblig za otrzymaną niegdyś przysługę. Rachunek wyrówna tylko spłata długu… albo śmierć.
Każde dziecko wie, że po przysługi trzeba się zgłaszać do Negocjatora. Zdobędzie on, czego tylko się zapragnie… lecz nie za darmo. I każde dziecko wie, że prędzej czy później zawsze żąda spłaty należności. Ale nigdy wcześniej nie domagał się wyrównania rachunków od Callie…Gdy syrena zastaje w swojej sypialni Negocjatora – z uśmieszkiem na ustach i błyskiem w oku – wie, że czekają ją zmiany. Na początku chodzi o prawdę – to pierwszy koralik – więc Callie musi przyznać, że łączy ich wzajemny pociąg. Lecz Negocjator chce nie tylko odnowić dawną więź: gra się toczy o wyższą stawkę. W Zaświecie dzieją się osobliwe rzeczy. Raz po raz dochodzi do zaginięć elfich wojowników, a powracają jedynie kobiety… każda z nich w szklanej trumnie z dzieckiem przyciśniętym do piersi.
Aby Negocjator mógł ocalić swój lud, musi zyskać pomoc syreny, którą dawno temu odtrącił. O ile ona mu przebaczy.
Źródło opisu: https://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/1339
#Współpraca reklamowa
Ostatnio po przygodzie z Czwartym skrzydłem i smokami, po które sięgnęłam z czystej ciekawości, częściej wybieram tego typu historie. Banalnie zabrzmię, ale mają w sobie to coś, pozwalają czytelnikom na chwilę zapomnieć o szarej codzienności i przenieść się do świata, gdzie wszystko jest możliwe i wnieść odrobinę magii dla siebie.
Jednak dzisiaj nie będzie żadnych smoków czy wampirów, będzie za to młoda dziewczyna — syrena Callypso Lillis, która lata temu przyciśnięta do muru zrobiła coś makabrycznego i nieodwracalnego. Często spotykamy postacie, które zawierają pakt z tajemniczymi siłami, a Callie ma na swoim sumieniu coś, co skłoniło ją właśnie do zawarcia takiej umowy z tajemniczym i mrocznym Negocjatorem. Jednak takie umowy są zawsze obarczone wielkim ryzykiem. Każda przysługa, każdy udzielony przez Negocjatora bonus, ma swoją cenę, a Callypso zebrała ich więcej niż kiedykolwiek i ktokolwiek inny. Przez siedem lat licząc od ich ostatniego spotkania, syrena żyje w zawieszeniu, gdyż przez ten czas ani razu nie zażądał nic w zamian, ale wie, że wcześniej czy później ten dzień nadejdzie. Kiedy w końcu Negocjator pojawił się w sypialni Callie, stało się jasne, że nadszedł czas rozliczeń i przyjdzie się jej zmierzyć z konsekwencjami swoich wcześniejszych decyzji. Tyle tylko, że jej serce na jego widok zaczęło szybciej bić. Czego Des zażąda od niej w zamian? Czy Callie zdoła spłacić wszystkie swoje długi? Dlaczego akurat teraz przypomniał sobie o jej istnieniu? i co z tym wszystkim mają zajścia w Zaświecie?
No, no Kochani cóż, to była za historia.
Było ciekawie i tajemniczo.
Było gorąco.
Bardzo spodobał mi się pomysł na tę historię. Lubię takie mroczne układy i przyznam szczerze, że bardzo przypadł mi gustu Flynn, jednak moja skłonność do tych niegrzecznych nadal się nie zmieniła. „Rapsodia” to powieść, która z łatwością wciąga nas w swoje perypetie, nie wymagając jednocześnie od nas nadmiernego skupienia na złożonościach wykreowanego świata. Więź między dwoma skrajnie różnymi bohaterami: Desmondem — okrutnym Negocjatorem i królem fae a mityczną syreną — która ma moc olśniewania śmiertelników i kształtowania ich woli, wedle swojego uznania, bardzo mnie intrygowała i ciekawiła. Ich relacja, pełna napięcia, wzajemnego przyciągania, pożądania i intryg, rozwija się, odsłaniając stopniowo zarówno tajemnice z przeszłości, jak i motywacje postaci oraz to, co dzieje się aktualnie. Wracamy do momentu ich pierwszego spotkania, by dowiedzieć się, co takiego się wydarzyło, jak również, dlaczego Des zniknął z życia Callie na całe siedem lat. Dodatkowo tajemnicze zniknięcia dziejące się w Zaświacie i tajemniczy wróg dodają całości prawdziwego smaczku. Zwroty akcji może nie były tutaj, aż tak szokujące, ale ogólne wrażenie po przeczytaniu tego sprawiło, że jestem nią zachwycona. Fabuła może wydawać się delikatnie znajoma, to zdecydowanie sposób, w jaki została przedstawiona, przyciągnęła moją uwagę i nie pozwalała mi się od niej oderwać. Jeśli zaś chodzi o wątek romansu… dla mnie był świetny. Napięcie i wyczekiwanie było elektryzujące. Jedynie, jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić, to samo zakończenie wydawało mi się za szybkie. Takie bez wielkiego boom czy ostatecznej wielkiej bitwy, ale ogólnie spędziłam z nią świetny czas. Pamiętajcie, że jeszcze nie mam wielkiego rozeznania w romantasy, ale „Rapsodia” bardzo mi się podobała i zachęcam Was do jej poznania.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia.