„Paprocany” Paulina Świst

W Komendzie Miejskiej Policji w Tychach wybucha afera: kilku policjantów miało rzekomo zgwałcić prostytutkę.

Pokrzywdzona jako głównego sprawcę wskazuje Krzysztofa Strzeleckiego – wzorowego funkcjonariusza i w ogóle człowieka „do rany przyłóż”. Strzelecki stanowczo twierdzi, że jest niewinny, ale zostaje odesłany na przymusowy urlop.

Jedyną osobą, która bez zastrzeżeń wierzy w jego niewinność, jest jego szef. Niestety, on sam też ma kłopoty, a właściwie nie tyle on, co jego przybrana córka, która mocno niepokoi się losem swojej 18-letniej bratanicy. Dziewczyna była zawsze tzw. „trudnym dzieckiem” – wielokrotnie na długo znikała z domu; teraz też przepadła bez śladu, ale jej ciotka jest przekonana, że tym razem chodzi o coś poważnego, konkretnie o porwanie. Urlopowany Strzelecki chwilowo dysponuje nadmiarem wolnego czasu, więc przełożony prosi go o pomoc w prywatnym śledztwie.

Tropy prowadzą nad Paprocany – jezioro w Tychach, popularne na Śląsku miejsce wypoczynku.

Źródło opisu: https://muza.com.pl/sensacja-kryminal/3642-paprocany-9788328715462.html

O książkach Pani Pauliny słyszałam wiele dobrego i mimo posiadania kilku jej książek w swojej prywatnej biblioteczce, muszę przyznać z lekkim wstydem, że do tej pory żadnej z nich nie przeczytałam. „Paprocany” zatem poszły na pierwszy ogień. Jak myślicie przypadły mi do gustu?

Zofia Bojarska to ładna, młoda pani adwokat, która z reguły broni najgorszych gangsterów. Jest wygadaną i hardą babką, niedającą sobie w kaszę dmuchać, a wszystko to okraszone inteligencją i sprytem, dodatkowo ulokowane to w filigranowym i atrakcyjnym ciele. Za fasadą nieprzystępnej i zimnej zołzy skrywa tak naprawdę dobre serce. Dla dobra swoich najbliższych jest gotowa na wszystko. Jedynie nie ma szczęścia w lokowaniu swoich uczuć.

Krzysztof Strzelecki to przystojny, wzorowy funkcjonariusz policji, który został wrobiony w gwałt pewnej prostytutki. Na czas prowadzonego w jego sprawie dochodzenia został zawieszony w obowiązkach. Natomiast jego przełożony, a tym samym ojczym pani mecenas, oddelegował go do pomocy Zofii w odnalezieniu jej niesfornej bratanicy.

Ta dwójka to absolutne przeciwieństwa.

On ułożony, praktyczny i zapobiegawczy.

Ona spontaniczna, żywiołowa i korzystająca z życia.

Ona potrzebuje jego pomocy, a On potrzebuje jej.

Początkowo współpraca nie wróży szczęśliwego zakończenia.

Czy jednak uda im się znaleźć wspólny język?

Co odkryją nad jeziorem Paprocany?

Czy znajdą niesforną zaginioną nastolatkę?

Na te inne pytania, odpowiedzi znajdziecie oczywiście w książce.

Tak jak już wspominałam to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i stwierdzam obiektywnie, że było jak najbardziej udane. Żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam po inne książki spod jej pióra. Na pewno je kiedyś nadrobię. Przy „Paprocanach”nie sposób się nudzić, akcja rwie do przodu jak szalona. Nie ma w niej zbędnych opisów i „zamulaczy”, za co należy się ogromny plus. Dodatkowo widać, że autorka doskonale zna się na adwokaturze i wie, o czym pisze. Mimo że scen erotycznych w książce jest sporo, to nie przestaje ona być fajnym kryminałem z dodatkiem pikanterii i przysłowiowego pazura. Wykreowaną postać Zośki polubiłam od razu, to fajna babka z prawdziwym wybuchowym charakterkiem i poczuciem humoru. Krzysiek to też niczego sobie Pan policjant, który mimo ciążącego na nim zarzutu, angażuje się w sprawę zaginięcia nastolatki.

Podsumowując „Paprocany” zapewniły mi świetną zabawę, której tak naprawdę się nie spodziewałam. Bezsprzecznie dałam się porwać całej historii i szczerze polecam ją każdemu. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić.

Za możliwość przeczytania tej pozycji bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza