„Miłość między wersami” Lauren Asher
Rafael
Ellie Sinclair, niania mojego syna, to beznadziejna romantyczka. Tymczasem ja, zanurzony po uszy w pracy, mógłbym zainspirować sto albumów o rozstaniach. Nie mamy ze sobą nic wspólnego, a w domu trzymamy się na dystans. Przez osiem miesięcy unikam jej – aż do naszych letnich wakacji.
Nie spodziewałem się, że spędzę tyle czasu z Ellie, a już tym bardziej, że będę cieszyć się jej towarzystwem… a nawet za nią tęsknić. Jednakże po rozwodzie poprzysiągłem sobie, że będę chronić swoje serce za wszelką cenę.
Nawet jeśli oznacza to, że po drodze zranię też ją.Ellie
Źródło opisu: https://wydawnictwoluna.pl/ksiazki/romans/milosc-miedzy-wersami/
Czy jest coś gorszego niż praca dla zgorzkniałego samotnego ojca? Przyznanie się, że w liceum byłam nim, cóż, oczarowana. Na szczęście Rafael Lopez i ja zmieniliśmy się od czasu ukończenia Wisteria High. On jest miliarderem z firmą do prowadzenia i dzieckiem do wychowania. A ja? Bezrobotną autorką piosenek, oszukaną przez bliską osobę i pozbawioną marzeń.
Unikamy się aż do wakacji, które zmieniają wszystko. Granice między nami się zacierają, a dawne uczucie do Rafaela powraca ze zdwojoną siłą. Jednak bycie nianią jego syna to jedno, ale pragnienie czegoś więcej?
To brzmi jak piosenka o złamanym sercu czekająca na napisanie.

#Współpraca reklamowa
Dzielnie walcząc ze swoimi zaległościami, o których całkiem niedawno Wam wspominałam, wskakuję dziś do mojego książkowego autobusika i zabieram Was w kolejną czytelniczą przejażdżkę! Tym razem wracamy do malowniczego Lake Wisteria, gdzie poznajemy historię Ellie i Rafaela. Zajrzyjcie do krótkiej opinii, może właśnie ta książka stanie się Waszym kolejnym ulubieńcem?
Dziś moje Moliki wyjątkowo zaszaleję i zamiast „klasycznego streszczenia” fabuły, podzielę się z Wami przede wszystkim moimi odczuciami. Choć nie ukrywam, z pewnością jednak gdzieniegdzie „sprzedam” Wam też zarys historii.
Powracamy do Lake Wisteria, gdzie poznajemy Ellie i Rafaela, dwoje bohaterów, których życie nie oszczędzało. To klasyczny slow burn, więc na kulminacyjne „ochy i achy” między tą dwójką trzeba cierpliwie poczekać. I choć to zazwyczaj lubię, tym razem miałam wrażenie, że trwało to odrobinę za długo.
Rafael to mężczyzna niemal idealny, aż kusi mnie stwierdzenie, że zbyt idealny. Nosi w sobie wiele blizn, bólu i cierpienia, ale jego miłość do synka Nico jest bezgraniczna. Dałby mu gwiazdkę z nieba, gdyby tylko mógł. Niestety, nawet pieniądze nie rozwiązują wszystkich problemów. Rafael musi nie tylko zmierzyć się z własnymi demonami, ale też być wsparciem dla Nico.
Ellie również nie miała łatwego życia. Trudne dzieciństwo, a ostatnio bolesny cios od „przyjaciółki” sprawia, że zamyka się w sobie. Zarówno ona, jak i Rafael boją się kolejnego zranienia, ale w głębi duszy marzą o zmianie, o miłości i o spokoju.
Postacie są ciekawie wykreowane, a ich emocje są wyczuwalne. Książka porusza bardzo trudne tematy, takie jak depresji, samookaleczenie, choroba, traumy, czy koszmary. Mimo to ma w sobie coś uroczego i ciepłego. Klimat małego miasteczka i wsparcie najbliższych otulają serducho swoim ciepłem.
A sam wątek romantyczny? Czy mnie przekonał? Niestety, nie do końca. Czegoś mi tutaj zabrakło, nie poczułam tej iskry. W moim odczuciu ten tom wypada trochę słabiej niż poprzedni, ale… bardzo chętnie sięgnę po historię Lorenzo!
Autorka ma przyjemny styl, który z pewnością trafi w gusta wielu czytelników. To opowieść o walce o siebie, o relacjach, o marzeniach i o tym, że warto odważyć się zrobić ten pierwszy krok. Nie żyć przeszłością, tylko zacząć żyć tu i teraz.
Tak czy inaczej polecam ją Waszej uwadze!
Za możliwość poznania Ellie i Rafaela bardzo dziękuję Wydawnictwu Luna.


„Miłość między wersami” do kupienia na Bonito