„I kto tu jest diabłem?” Iga Daniszewska
Erin Haines pracuje w firmie architektonicznej swojego ojca. Kobieta otrzymuje propozycję zaprojektowania drapacza chmur w samym sercu Chicago. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie to, że inwestor postanawia powierzyć zadanie jeszcze jednemu architektowi.
Hudson Walters to trzydziestoośmiolatek, z którym Erin miała już do czynienia w przeszłości. Jeszcze podczas studiów odbyła u niego dwuletni staż, a ten okres mogłaby określić dwoma słowami: „totalna katastrofa”. Mężczyzna zachowywał się wobec niej opryskliwie. Zdarzyło się też, że nie podał jej ważnych informacji, przez co jej projekt wylądował w koszu.
Teraz ta dwójka będzie pracowała razem jak równy z równym, ale czy na pewno? Drobne uszczypliwości oraz utarczki słowne podsycają napięcie, które niespodziewanie pojawia się między Erin a Hudsonem. Co z tego wyniknie i kto tak naprawdę zasłużył na miano diabła?
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.
Źródło opisu: https://wydawnictwoniezwykle.pl/i-kto-tu-jest-diablem
Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat najnowszej książki polskiej pisarki, która zdecydowanie podbiła moje czytelnicze serducho. Pani Iga nie zwalniała tempa nawet na moment i w ciągu ostatnich kilku miesięcy zaprezentowała nam kolejną intrygującą historię. O tyle o ile historia Olivii i Dylana w „Szpilkach z Wall Street” czy perypetie Melody i Prestona bardzo przypadły mi do gustu, to jak myślicie, jak sprawa wyglądała w przypadku „I kto tu jest diabłem”? O tym właśnie już za chwilę.
Erin Haines to inteligentna i dowcipna młoda kobieta, która pracuje jako architektka w firmie swojego ojca. Jej prawdziwą pasją jest projektowanie, dlatego nie może odmówić, gdy dostaje niepowtarzalną i ważną propozycję zaprojektowania drapacza chmur w centrum Chicago. Jest jednak jeden problem: jej partnerem w tym projekcie ma być Hudson Walters, mężczyzna, który kiedyś zrujnował jej życie i sprawił, że przez dwa lata czuła się jak w prawdziwym piekle. Erin nie jest jednak typem kobiety, która łatwo się poddaje i odpuszcza. Postanawia udowodnić sobie, ojcu, a nawet Hudsonowi, że jest równie dobra w swojej pracy, jak on, a może nawet lepsza. Wspólnie mogą stworzyć zgrany i profesjonalny tream, który ma szansę stworzyć coś naprawdę wyjątkowego. Ale czy Erin i Hudson będą potrafili pogodzić się ze swoją przeszłością i znaleźć wspólny język nie tylko w pracy, ale i poza nią?
„I kto tu jest diabłem” to znakomita opowieść, która zachwyca czytelnika od pierwszej do ostatniej przeczytanej strony. Nie można się przy niej nudzić, gdy śledzimy losy Erin i Hudsona, dwojga ludzi z różnymi życiowymi bagażami i doświadczeniami, którzy zakochują się w sobie pomimo początkowej niechęci. Pannę Haines nie można nie polubić, jej cięty język i liczne utarczki słowne z Hudsonem czynią lekturę lekką i przyjemną, a to, co potrafi „przygotować” bez mrugnięcia okiem dla Władcy piekieł jest wręcz fantastyczne. Pani Inga ma niebywały talent i lekkość w tworzeniu interesujących postaci. Zarówno Erin jak i Hudson to bohaterowie, którzy pasują do siebie pod każdym nawet najmniejszym względem. Oprócz kreacji fajnych osobowości to w książce znajdziemy również prawdziwy lęk, traumatyczne przeżycia, trudne relacje z poprzednimi partnerami, rodzące się stopniowo piękne i delikatne uczucie, a także nieprzeciętny humor. Pomysły żartobliwie nazwanej Jane Doe przysparzają prawdziwy uśmiech na twarzy. Oczywiście dodatkowo to wszystko okraszone jest delikatną pikanterią i namiętnością, ale z wyczuciem i smakiem. Jest to książka, która zapewnia doskonałą rozrywkę i sprawia, że chce się po nią sięgać ponownie. Szczerze gratuluję kolejnej fajnej historii i czekam na kolejne książki spod pióra autorki. Polecam ją wszystkim miłośnikom romansów z nutką humoru.
Za świetnie spędzony czas dziękuję autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłemu.