„Mala M.” Paulina Świst, Lilka Płonka

Świat Mali staje na głowie, kiedy dziewczyna zawiera bardzo bliską znajomość z niebieskookim bogiem seksu. Zadurzona, oszołomiona i zdezorientowana postanawia za wszelką cenę odszukać mężczyznę, który w pół godziny dał jej więcej rozkoszy niż wszyscy jej dotychczasowi faceci razem wzięci. Jak na złość, nie wiadomo skąd pojawia się „ten drugi” – szarmancki, uroczy, inteligentny sąsiad, gotów uczynić wiele w imię utrzymania dobrosąsiedzkich stosunków. Lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu? To najmniejszy z problemów, jakie zwalają się Mali na głowę. Część z nich dotyczy jej najlepszej przyjaciółki Zuzy, a to się Mali wcale, ale to wcale nie podoba…

Źródło opisu: https://muza.com.pl/nowosci/3774-mala-m-9788328715431.html

Po lekturze książki „Paprocany” moje serce zapałało prawdziwą sympatią do twórczości Pani Pauliny. Dlatego też nie mogłam sobie odpuścić tej najnowszej pozycji, która powstała w duecie z przyjaciółką autorki. Jak myślicie, czy ta pozycja również przypadła mi do gustu?
O tym właśnie już za moment.

Mala M. To nie kto inny jak Malwina Mączka, trzydziestoletnia piękna kobieta, którą poznajemy, gdy zawiera dość intensywną i namiętną znajomość z niebieskookim ucieleśnieniem niebiańskiego seksu. Niestety dla Malwiny jej erotyczny bóg wraz z nastaniem poranka ulatnia się jak rozpraszająca mgła, zostawiając ją bezgranicznie zadurzoną, napaloną i niesamowicie zdeterminowaną, żeby swojego superkochanka za wszelką cenę odnaleźć. Podczas gdy Mala w nieskończoność rozpamiętuje swoje gorące rendez-vous., na horyzoncie pojawia się przystojny i grzeczny sąsiad, który coraz śmielej walczy o jej atencje.

Gdy Malwinie w końcu udało się przekonać siebie samą, że jej tajemniczy Bóg Seksu musi pozostać jedynie w sferze jej grzesznych marzeń, postanowiła spróbować i dać szanse ułożonemu Pawłowi, który jak się okazuje, wcale nie jest taki grzeczny, na jakiego wygląda. Niespodziewane liczne zwroty akcji wywrócą poukładany świat Malej do góry nogami. Czy uda się jej odnaleźć tajemniczego kochanka? Kim tak naprawdę okaże się jej sąsiad? I co z tym wszystkim ma wspólnego mąż jej najlepszej przyjaciółki? Cóż tego wszystkiego dowiecie się oczywiście, sięgając po książkę.

Szczerze mówiąc „Mala M.” rozbawiła mnie do łez. Poczucie humoru głównej bohaterki jest dla mnie kapitalne, pomimo że jest na wiecznym rauszu. Co gorsze wcale mi to nie przeszkadzało. Ubawiłam się przednio i potraktowałam to jako świetną, lekką rozrywkę z przymrużeniem oka. Wyrwała mnie z szarej i burej rzeczywistości. Zdecydowanie cała opowieść jest niesamowicie dynamiczna i nie ma możliwości się przy niej nudzić. Bardzo fajnym pomysłem było przeplatanie między rozdziałami wspomnienia upojnej nocy, które nadawały pikanterii i erotyzmu (było nie było to erotyk), ale nie były nachalne. Jedynym minusem, do którego mogłabym się przyczepić to, to jak można zakończyć w takim momencie, no jak?! Przecież tak się po prostu nie godzi 🙂
Jednakże jeżeli szukacie energetycznego przerywnika, z niebanalną i z całą pewnością nieidealną bohaterką to ta historia jest dla Was. Ja polecam jak najbardziej.

Za świetnie spędzony czas przy książce dziękuję Wydawnictwu Akurat.