„Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności” Elżbieta Sidorowicz


Życie nie jest słodką pralinką. Życie to czasem gorzka czekolada.
Skąd wiadomo, która nam się przytrafi?


Rodzice nastoletniej Ani decydują się kupić stary, zrujnowany dworek na peryferiach miasta. Gdy rozpoczynają remont i modernizację domu, wszystko zdaje się iść ku dobremu. Jednak nic nie jest w stanie zatrzymać biegu wydarzeń…
Ania, uzdolniona uczennica liceum plastycznego, zostaje zupełnie sama w wielkim, pustym, nienadającym się do życia domu. Bez wody, gazu, telefonu. I bez kogokolwiek bliskiego. Świat malarstwa, muzyki, poezji, wszystko, co było dla niej ważne, przestaje istnieć. Jak pogodzić się ze stratą? Jak żyć?
Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności to słodko-gorzka opowieść o utraconym raju i o mozolnym odbudowywaniu go z drobin piasku. O dumie, godności, przyjaźni. O samotności.
I o miłości, potężnej jak śmierć.

Źródło opisu i zdjęcia: https://sklep.zysk.com.pl/okruchy-gorzkiej-czekolady-morze-ciemnosci.html

Mam dzisiaj dla Was zupełnie coś innego niż jakieś tam romansidła czy kryminały. To po prostu książka o życiu, które nigdy nie jest słodkie i kolorowe. Sięgnęłam po nią dzięki pewnej osóbce, która  kolejny raz obdarzyła mnie swoim zaufaniem. Przyznaję, że trochę mi zeszło, ale liczę, że zostanie mi to wybaczone. Przepraszam, ale wcześniej nie słyszałam o Pani Sidorowicz i też nie wiedziałam, czego mogę się tak na prawdę, spodziewać. Moja tajemnicza I. ponownie mnie zaskoczyła i oddała w moje ręce niby książkę młodzieżową, a w moim odczuciu bardzo przejmującą historię o nieustającej walce z obezwładniającą pustką.

„Morze ciemności” zaczyna się dość niewinnie. Pewna rodzina próbuje spełnić marzenie swojego życia. Przyjeżdża na obrzeża Warszawy, aby obejrzeć stary, upadający dworek. Dowiadujemy się, że mężczyzna to Andrzej- młody architekt, który dla swojej żony i córki, chce stworzyć idealny i cudowny dom . Mimo iż w domu nie ma gazu ani bieżącej wody, a sam budynek potrzebuje gruntownego remontu, dostrzega w nim to coś. Oczami wyobraźni, widzi ich wspólne szczęśliwe życie.


„…dom, jasny dom… jasny dom w jabłkowym sadzie, u wrót lasu…”

Stopniowo urządzają i remontują swoje miejsce na ziemi. Niestety pięknego dnia ich marzenia zostają przekreślone raz na zawsze. Andrzej i Barbara giną w wypadku samochodowym pod Łodzią i osieracają siedemnastoletnią Anię. Jej świat nagle ulega totalnemu rozpadowi i zostaje sama.

Nie wie, co przyniesie jej kolejny dzień, nie ma dziadków, którzy zabraliby ją do siebie. Bliższe osoby z jej rodzinnego otoczenia nie zagwarantowały jej żadnego poczucia bezpieczeństwa, nie służą jej żadnym oparciem. Wręcz czuje, że jest kłopotem, który po kolei jest przerzucany na innych. Wydawać by się mogło, że najbliższa ciotka pomoże jej i się nią zaopiekuje, ale niestety ta nie umie porozumieć się z nastolatką. Widać, że jej nie zna i nie rozumie, że boi się jej, ale to nie przeszkadza jej, aby żerować na spadku Ani. Siedemnastolatce zostaje morze łez, ogrom bólu, palące wspomnienia i marzenie rodziców – stary dworek. Na szczęście w nawet najmroczniejszym momencie, pojawił się promyk słońca w postaci jej nauczycielki. Która dzięki pomocy swojego syna stała się prawnym opiekunem nieletniej dziewczyny. Od tego momentu Ania otrzymuje dar przynależności do nowej rodziny i staje się jej integralną częścią.

Autorka stworzyła niezwykle emocjonalną opowieść. Z każdą przeczytaną stroną, wraz z Anią przeżywamy jej ból i rozterki. Przechodzimy z nią bardzo trudny proces żałoby po stracie ukochanych osób. Doświadczamy z nią każdą próbę pozbierania się i widzimy, jak na naszych oczach dorasta. Jak początkowy szok stopniowo zmienia się w przymus działania i wolę walki o siebie i dla siebie. Wraz ze stratą rodziców straciła również przyjaciół. Takie doświadczenia brutalnie weryfikują, kto może nosić miano prawdziwego przyjaciela. Jednak nie poddaje się apatii i bierności, walczy o siebie i dla siebie. I tak krok po kroku odbudowuje swój dom, ale nie tylko w znaczeniu samego budynku. Dom to też otaczający nas ludzie. Z każdym kolejnym dniem Ania zapełnia go jakże ważnymi osobami.

Nie wiem, dlaczego akurat ta książka została sklasyfikowana jako literatura dla młodzieży. Doskonale się ona nadaje również dla lekko starszych czytelników. Jest eklektyczna, ale zdecydowanie nie każdy po nią sięgnie. Nie jest przesłodzoną opowiastką o biednej sierotce, a historią poruszającą bardzo trudny temat w przystępnej formie. Dobitnie nam uświadamia, jak jedna chwila może zaważyć na całym naszym życiu. Razem z młodziutką bohaterką odczuwamy wszystkie targane nią emocje. Od czarnej rozpaczy po dumę z wykonania prostego zadania. Ale przede wszystkim książka daje nam nadzieje, że można nauczyć się żyć z bólem w sercu.

Za udostępnienie egzemplarza bardzo dziękuję autorce i wydawnictwu Zysk i S-ka.

https://www.zamyslenie.pl/kategorie/tesknota_zal/