„Angry God” Julia Brylewska
Violet McMillan właśnie ukończyła studia prawnicze na jednej z nowojorskich uczelni. Przypadek i odrobina szczęścia sprawiają, że dziewczyna dostaje pracę w kancelarii prowadzonej przez jednego z najlepszych prawników w Nowym Jorku.Oliver Sanclair dla wielu ludzi urósł do rangi Boga. Jednak jak każdy Bóg również Oliver jest niedostępny dla zwykłych śmiertelników. Coś jednak sprawia, że mężczyzna łamie jedną ze swoich żelaznych zasad i przyjmuje na staż młodą prawniczkę.Violet szybko przekonuje się, że praca u boku Olivera jest daleka od ideału, jaki wyobraziła sobie w głowie. Mężczyzna skrywa wiele mroku, który jednak zdaje się w dziwny sposób ją przyciągać.
Źródło opisu: https://wydawnictwoniezwykle.pl/angry-god
Po intensywnej końcówce sierpnia i co tu ukrywać po stresującym pierwszym września przychodzę do Was z krótką recenzją książki, która dość długo czekała na swoją kolej. O twórczości autorki słyszałam na prawdę wiele dobrego, a ja miałam przyjemność poznać jej przedsmak, czytając „Devila”, który rozpoczynał serię „Inferno”. Niestety do tej chwili nie udało mi się poznać dalszych losów bohaterów, ale mam nadzieję, że kiedyś je nadrobię, bo doskonale pamiętam, że byłam pod wrażeniem pierwszego tomu. Myślicie, że w przypadku „Angry God” było podobnie?
Autorka zabrała nas na spotkanie z Violet McMillan młodą dziewczyną, która bez powodzenia szuka pracy w jakiejkolwiek kancelarii adwokackiej w Nowym Jorku. W świecie, w którym przede wszystkim liczy się ukończenie prestiżowej uczelni, gdzie prawie niemożliwe jest wybicie się osobom, które z różnych powodów nie mogły pozwolić sobie na naukę na sławnym uniwersytecie. Violet niestety nie było dane studiowanie na Harvardzie i mimo rzucanych kłód pod nogi, nigdy się nie poddała i ukończyła wymarzony kierunek. Jednak z każdym kolejnym dniem i z każdą kolejną odmową, młoda prawniczka traci nadzieję, że uda jej się w końcu gdzieś zaczepić. Niespodziewanie los postanawia się do niej uśmiechnąć i dostaje propozycję wręcz nie do odrzucenia. Zaproponowano jej posadę w kancelarii u samego Olivera Sanclaira, którego w Nowym Jorku znają dosłownie wszyscy, nawet ci, którzy z prawem nie mają nic wspólnego. Najdziwniejszy jest jednak fakt, że Violet nigdy nie aplikowała do biura Sanclaira, a Olivier zawsze słynął z tego, że wszystkie sprawy prowadzi sam, bez pomocy kogokolwiek i zawsze wygrywa.
Ona — postrzelona dziewczyna z sercem na dłoni, gotowa walczyć o swoje marzenia.
On — zamknięty w sobie sztywniak, który nie dopuszcza do siebie nikogo.
Co wyniknie z ich wspólnego spotkania? Czy Violet dostanie swoją szansę? Czy Oliver zaryzykuje i zatrudni Violet?
„Angry God” to bardzo przyjemna lektura, gdzie głównych bohaterów nie da się nie lubić. Dodatkowo to postacie, które nie rzucają się od razu sobie w ramiona i nie zapewniają o wielkiej miłości aż po grób, a mimo to wyczuwa się między nimi prawdziwą chemię. Pani Julia stworzyła naprawdę fajną historię, a swoim stylem sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać, a wykreowana fabuła mnie wręcz pochłonęła. Dla mnie ogromnym plusem było samo zakończenie, które spowodowało, że pobiegłam do swojej ukochanej biblioteki po kontynuację. Na razie muszę na nią chwilę poczekać, ale poznam ją na pewno. Sięgając po tę lekturę, z całą pewnością spędzicie z nią świetnie czas. Ja, jak najbardziej polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.