„365 dni” Blanka Lipińska

Obrzydliwie romantyczna, skrajnie prawdziwa i inspirująca…
Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół, wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste dziewiąte urodziny, dziewczyna zostaje porwana. Porywaczem okazuje się głowa sycylijskiej rodziny mafijnej, szalenie przystojny, młody Don – Massimo Toricelli. Mężczyzna kilka lat wcześniej przeżył zamach na swoje życie. Postrzelony kilka razy prawie umarł – a kiedy jego serce przestało bić, przed oczami zobaczył dziewczynę, a dokładnie Laurę Biel. Gdy przywrócono go do życia, obiecał sobie, że odnajdzie kobietę, którą zobaczył.
Massimo daje dziewczynie 365 dni na to, by go pokochała i została z nim.

Ojciec chrzestny w połączeniu z Pięćdziesięcioma twarzami Greya.

Źródło opisu: http://hitsalonik.pl/produkt/365-dni

Źródło zdjęcia: http://hitsalonik.pl/produkt/365-dni

 

Długo zbierałam się za napisanie tej recenzji. Książkę przeczytałam już jakiś czas temu i sama do końca nie wiem, co mam o niej sądzić.

Czy mi się podobała? – hmm nie wiem.

Czy bym ją poleciła? – nie wiem.

Czy chciałabym wiedzieć, co będzie dalej? – (o dziwo!) zdecydowanie tak.

Przyznam się szczerze, bez bicia 🙂 że miałam również opory, żeby ją dać do przeczytania mojej babci, ale że moja babcia jest książkoholiczką do potęgi entej i czyta po prostu wszystko, podsunęłam ją jej. Wrażenie, ku mojemu zdziwieniu, ma podobne.

A co mnie podkusiło do jej posiadania, no cóż, wiele osób na pewnej facebookowej grupie jej poszukiwało z uporem maniaka i chyba dlatego zwróciłam na nią swoją uwagę. Opinie na jej temat w całym internecie są tak bardzo podzielone. Więc albo się bardzo podoba, albo wręcz uważana jest za gniot. Ba nawet czytałam, że jest to GNIOT 2018 roku.

Sam pomysł z porwaniem dziewczyny przez mafiosa do złudzenia przypomina mi historię opisaną w „Kryształowym sercu” Augusty Docher (swoją drogą – uwielbiam tą historię <3 ) Główna bohaterka „dostaje” od Massima tytułowe 365 dni, aby się w nim zakochać. Oczywiście może robić wszystko, na co ma ochotę, oprócz ograniczonej wolności i zawsze w asyście ochrony. Ale czy na prawdę można zakochać się w kimś na siłę i w kimś kto grozi Twojej rodzinie śmiercią? Jak się okazuje – można.

Massimo to głowa sycylijskiej mafii. Bardzo przystojny i nieprzyzwoicie bogaty mężczyzna. Do tego, a może przede wszystkim bezwzględny morderca, niemający szacunku zwłaszcza do kobiet. A mimo tego zakochał się szaleńczo w kobiecie ze swoich snów. Wiem, wiem jak to brzmi, ale tak właśnie jest 🙂 Wręcz przejawia obsesję na punkcie swojej Pani. Niesamowity traf sprawia, że spotyka swoją wymyśloną oblubienicę w postaci 29 letniej polki – Laury.

Natomiast sama Laura mimo osiągniętego zawodowego sukcesu, czuje się wypalona i porzuca pracę. Wyjeżdża ze swoim chłopakiem i znajomymi na wymarzone wakacje do Włoch. Nie spodziewa się, że jej życie od tego wyjazdu przewróci się do góry nogami. Mimo swojej choroby i licznych zapaściach, korzysta z życia i nie odmawia sobie ulubionego szampana i różnych form imprezowego życia. W moim osobistym odczuciu jest dość powierzchowna i szybko „radzi sobie” z porwaniem w obcym kraju przez nie ukrywajmy tego – mordercę. A jak to „radzenie sobie” wygląda, nie będę Wam tego opowiadać 🙂

Cóż 365 dni przeczytałam do samego końca. Wbrew pozorom czyta się zaskakująco szybko. Okładka stanowi dodatkowy plus i mnie zaintrygowała. Ale czy bym ją poleciła? To już trudniejsza sprawa. Raczej skłaniam się ku temu, aby każdy wedle swojego uznania wyrobił sobie o niej zdanie.

Pozdrawiam 🙂