„Antychłopak” Penelope Ward

Co może zrobić ze swoim życiem samotna matka niemowlęcia? Carys na razie nie mogła wrócić do pracy, przecież nie miała z kim zostawić Sunny. Zresztą nie chciała wracać do swojej starej firmy – nie, dopóki dyrektorem był ojciec Sunny. Poświęcała się więc w pełni córeczce i próbowała odpoczywać, kiedy mała zasypiała, co jednak nie zawsze się udawało. Przyczyną bezsennych nocy był hałas zza ściany. Sąsiad głośno cieszył się kawalerską wolnością.

Deacon, utalentowany projektant gier, był przystojny, przyjazny i miał poczucie humoru. Podobał się Carys. Ale nie miał najmniejszej ochoty na poważne relacje, w jego życiowych planach nie było też miejsca na dzieci. Którejś nocy role się odwróciły. Maleńka Sunny chorowała, głośno płakała i trudno ją było uspokoić. W końcu ktoś zapukał do drzwi. To był Deacon. I wcale nie przyszedł się awanturować. Na jego widok Sunny się uspokoiła. A potem – na jego rękach – usnęła.

Ten wieczór wiele zmienił. Carys i Deacon stali się sobie bliżsi. Stopniowo ich przyjaźń się pogłębiała. Śliczna Carys okazała się ciepłą, serdeczną kobietą. A Deacon miał w sobie pokłady wrażliwości i empatii, a do tego był czuły. Jednak oboje wiedzieli, że nie mogą być razem. Z wielu powodów. Tymczasem Deacon powoli zdawał sobie sprawę z tego, że nie może się wyrzec Carys. A ona coraz częściej łapała się na marzeniu o przystojnym sąsiedzie. Tylko że baśniowe zakończenia nie zdarzają się w prawdziwym świecie, prawda?

Czy może istnieć ktoś bardziej nieodpowiedni?

Źródło opisu: https://ebookpoint.pl/ksiazki/antychlopak-penelope-ward,antych.htm

To już moje drugie spotkanie z solową twórczością autorki i wiem doskonale, że mogę się spodziewać całkiem przyjemnej historii. Jednak muszę się Wam do czegoś przyznać, otóż tytuł bardzo mnie zmylił. Spodziewałam się relacji hate-love jakiejś młodej, może studenckiej pary. Sama się sobie dziwię, dlaczego właśnie coś takiego przyszło mi do głowy, ale to, co otrzymałam, powiedzmy sobie szczerze, nie było do tego zbliżone choćby na milimetr. Zapraszam Was serdecznie na krótką recenzję.

Autorka ma niebywały talent i lekkość w kreowaniu bardzo fajnych bohaterek, w tym konkretnym przypadku poznajemy młodą samotną matkę- Carys, która całe swoje życie podporządkowała swojemu największemu kilkumiesięcznemu skarbowi — Sunny. Carys bez wątpienia kocha nad życie swoją córeczkę i poświęca jej cały swój czas, ale od czasu do czasu zdarzają się takie dni w jej życiu, w których zaczyna jej brakować kontaktu z drugą dorosłą osobą, a najbardziej odczuwa brak męskiego wsparcia w trudnych chwilach. Oliwy do ognia dolewa seksowny sąsiad, który za ścianą prowadzi dość gorące i głośne relacje z kobietami. Dochodzące wszelakie odgłosy z mieszkania obok nie pozostawiają żadnych złudzeń, a dodatkowo udowadniają, że przystojny sąsiad wie doskonale, co robi. Carys stara się jak może, aby poziom jej frustracji nie osiągnął zenitu, jednak czarę goryczy przelewa pewien wieczór, przez który młoda matka nie mogła zmrużyć oka, gdyż sąsiedzka „impreza” osiągnęła niebezpieczny poziom hałasu. Carys w końcu zebrała się w sobie i postanowiła mimo zażenowania, zwrócić kochasiowi z mieszkania obok uwagę jak tylko nadarzy się okazja. Jednak podczas przypadkowego spotkania na korytarzu miedzy Carys i Deaconem zaczyna bardzo iskrzyć. Deacon w ramach zadośćuczynienia i przeprosin za swoje niestosowne zachowanie proponuje swojej sąsiadce pomoc w zakupach i przynosi jej ulubioną kawę ze Starbucksa. To zdarzenie daje początek ich pięknej przyjaźni. Jednak czy aby na pewno to tylko przyjaźń? Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest w ogóle możliwa?

„Antychłopak” to bardzo fajna i przyjemna lektura, poruszająca przy tym wiele trudnych tematów. Nasycona jest optymizmem i życiową siłą i wiarą w lepsze jutro. To historia bardzo emocjonalna i wzruszająca, ale autorka już zdążyła nas właśnie do czegoś takiego przyzwyczaić. Głównych bohaterów nie da się nie lubić, wzbudzają prawdziwą sympatię i co najważniejsze nie są wyidealizowani. Mają swoje wady i popełniają błędy, ale dzięki temu są bardziej realni. Dodatkowy plusik należy się genialną starszą panią, sąsiadkę naszej pary, która dodaje humoru w całej tej opowieści. Jeżeli szukacie fajnej lektury, bez mafii, biura i innych korporacji, to książka idealna dla Was. Dajcie się zaczytać w tej historii. Polecam.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.