„Wspólnik. Rozdanie kart” A.S. Sivar
Gdy karty rozdaje serce, wszystko może się wydarzyć
Oktawia Majewska z zapałem wspina się po szczeblach korporacyjnej kariery, ale gdy nadarza się okazja dodatkowego zarobku, bez wahania postanawia z niej skorzystać. W dniu rozpoczęcia pracy okazuje się, że wcześniejsze warunki umowy były oszustwem, a Oktawia, jako jedna z pań do towarzystwa, musi zrobić wszystko, by nie wpaść w oko któremuś z obrzydliwie bogatych biznesmenów. Idzie jej nieźle, do czasu gdy to jej w oko wpada jeden z nich – przystojny, pewny siebie, charyzmatyczny nieznajomy, wyraźnie odstający od reszty. Oktawia jeszcze nie wie, że ten mężczyzna postawił sobie za cel zdobycie jej wszelkimi dostępnymi mu sposobami i nie pozwoli na to, by jedno spotkanie było ich ostatnim…
Źródło opisu: https://wydawnictwo-amare.pl/ksiazka/wspolnik-rozdanie-kart/
W ostatnim czasie serwowałam Wam praktycznie same gangsterskie lektury i można by było dojść do wniosku, że czytam tylko i wyłącznie takie książki. Więc chciałabym zadać kłam tym pomówieniom (ot taki żarcik) i na dowód swojej niewinności przychodzę do Was z recenzją najnowszej książki A.S. Sivar. To co, jesteście zaciekawieni? Zapraszam na krótką opinię.
Zanim jednak przejdziemy do moich wrażeń, pozwólcie, że przybliżę Wam, o czym mniej więcej jest ta historia. Poznajemy młodą dziewczynę — Oktawię Majewską, która mimo sukcesów w pracy, postanawia skorzystać z niebywałej okazji zdobycia dodatkowych pieniędzy. Zadanie w teorii zapowiadało się na lekkie i z niewielkim nakładem poświęconego czasu, jednak rzeczywistość okazała się zgoła inna. Oliwia, będąc w wyznaczonym miejscu, mając być jedynie kelnerką na biznesowym przyjęciu, dowiaduje się, że w ramach swoich nowych obowiązków ma być panienką do towarzystwa bogatych biznesmenów. Dziewczyna nie ma najmniejszego zamiaru w ten sposób wywiązywać się ze swojego „zadania” i wszelkimi sposobami stara się nie zwracać na siebie uwagi rozochoconych mężczyzn. Ucieka się nawet do małej mistyfikacji. Prawie wszyscy dają się nabrać, no właśnie prawie — jeden mężczyzna zwrócił na nią szczególną uwagę i przejrzał jej grę. Ona również go dostrzegła, jednak nie spodziewała się, że oprócz tego jednego wieczoru ich drogi wkrótce ponownie się przetną.
Muszę Wam się do czegoś przyznać, otóż „Wspólnika” przeczytałam już jakiś czas temu. Do napisania tej opinii zabierałam się od kilku dni, chociaż oczywiście „szpital domowy”, wcale mi tej sprawy nie ułatwiał, wręcz przeciwnie i mimo upływu czasu nadal nie wiem co mam napisać. Naprawdę mam problem. Gdy zobaczyłam tylko tę pozycję w zapowiedziach, byłam jej ogromnie ciekawa, a opis jeszcze bardziej spotęgował to uczucie. Oczywiście okładka, też mnie kupiła, więc liczyłam, że to połączenie plus styl autorki, który miałam przyjemność poznać już wcześniej, zagwarantują mi świetnie, a nawet rewelacyjnie spędzony czas. Początek idealnie wpasował się w mój gust — młoda, piękna dziewczyna z charakterem wpada w oko przystojnemu i bogatemu mężczyźnie, który nie może przestać o niej myśleć. Wykreowana postać Aleksandra Wierzbickiego mnie intryguję, wyczuwa się od niego jakąś nutkę tajemnicy i delikatnego mroku, póki co mało o nim wiemy i liczę, że w następnych częściach rozpracujemy go na czynniki pierwsze. Jednak mimo tego wszystkiego mam bardzo mieszane uczucia, chyba do końca nie zaiskrzyło między nami. Czegoś mi zabrakło, tyle tylko, że sama dokładnie nie wiem czego. „Wspólnika” traktuję jako swoiste wprowadzenie i z czystej ciekawości chcę poznać dalsze losy bohaterów i uważam, że druga część ma przed sobą ogromny potencjał i mam nadzieję, że w pełni będzie on wykorzystany. Zaliczam tę książkę jako dobrą i jak najbardziej zachęcam do wyrobienia swojego zdania na jej temat.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Amare