„Troy” Angela Santini

Czy miłość wystarczy, żeby wygrać tę bitwę?

Wyczekiwany drugi tom „Szmuglerów”.

Marina Moore staje przed najtrudniejszym wyzwaniem. Czy poradzi sobie z konsekwencjami swojej decyzji o porzuceniu uprzywilejowanego życia i podąży za głosem serca? Czy będzie gotowa poruszać się w podstępnym świecie przemytników, intryg i zdrady?
Kiedy niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, Marina musi zdecydować, gdzie leżą granice jej lojalności i co jest gotowa zaryzykować dla miłości. Wkrótce zostanie zmuszona do dokonania wyboru, który na zawsze zmieni jej życie.
Z wyrazistymi postaciami, zapierającą dech w piersiach akcją i urzekającą historią miłosną, „Troy” jest obowiązkową lekturą dla fanów romansu i przygody. Odkryj cenę miłości w tej niezwykłej powieści.

Źródło opisu: https://www.proszynski.pl/product/troy

Dzisiaj wpadam do Was z krótką recenzją książki, która od dłuższego czasu czekała na swoją kolej a intrygujący Pan z okładki zerkał z niecierpliwością w moją stronę. Jak myślicie, warto było ją poznać?

„Troy” bo to dzisiaj o tym Panu będę Wam troszeczkę opowiadać, to druga część dylogii „Szmuglerzy” i chyba właśnie troszeczkę dlatego tak długo zwlekałam z jego poznaniem. Nie wiem jak Wy, ale ja wolę jednak zaczynać wszystko od początku i według właściwej chronologii. Oczywiście niejednokrotnie zdarzało mi się poznawać genialne historie bez znajomości innych tomów czy też czytając np. książki Camilii Lackberg w różnej kolejności, bo akurat tak były dostępne w bibliotece, a przy tym nic przy tym nie tracąc. W przypadku „Troya” fajnie by było poznać poprzednią opowieść, ale nie jest to absolutnie koniecznie. Pod żadnym względem nie odbiera to przyjemności z czytania. Z łatwością wkraczamy w ten wykreowany świat, a na dodatek poruszamy się w moim ulubionym motywie. Dokładnie tak, ponownie spotykamy się z niebezpieczną i okrutną mafią. Jednak uwaga, to nie jest kolejny „cukierkowy” mafijny romansik, gdzie wielki zły pan mafiozo zakochuje się bez pamięci w tej jednej jedynej i gotów jest dla niej walczyć z całym światem, aby tylko ją ochronić. Umówmy się, w większości tego typu książkach nikomu nie przeszkadza, że mordują, okaleczają, porywają, handlują bronią, czy silnie uzależniającymi używkami. Funkcjonując oczywiście, według swoich żelaznych zasad. Pani Angela zadała kłam tym „milusim” gangsterom (żeby nie było, w takich grzecznych wersjach lubię takie romanse najbardziej) i ukazała kartele narkotykowe w „czystej formie”. Nie chodzi o to, że lektura ta zawiera, nie wiadomo jakie dokładne opisy działania czy brutalności. Autorka pokazała, że życie w takim półświatku nie jest kolorowe i niesie za sobą ogromne ryzyko i wszechogarniający lęk o najbliższych. Marina, podejmując najważniejszą decyzję w swoim życiu, dobrowolnie zgodziła się na stratę poczucia bezpieczeństwa. Ruszyła w sam środek skorumpowanego Meksyku za głosem serca, zostawiając wszystko za sobą. Troy również przez wzgląd na ukochaną i przez zmieniające się priorytety dokonuje przewartościowania swojego dotychczasowego życia. A to wszystko pod bacznym okiem barona narkotykowego i depczących im po piętach agentach federalnych. Czy Marina odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Czy Troy będzie w stanie zabezpieczyć swoich najbliższych? Jakie przeciwności losu oboje będą musieli pokonać?

Po odpowiedzi na te i inne pytania serdecznie zapraszam do lektury, do której Was zachęcam. Ja spędziłam z nią całkiem przyjemny czas i przyznaję, że żałuję, że czekałam tak długo.

Za egzemplarz do recenzji dziękuje Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

„Troy” do kupienia na Bonito