„Gulu. Pamiętne lato” Julius Throne


Gdy ratunek przychodzi znienacka, możesz być pewien, że to początek kłopotów.

Rok 1981, Belmont Bay, małe miasteczko na wschodzie USA. Na Jima Stanforda, nieśmiałego, otyłego czternastolatka, uwzięła się grupa szkolnych bandziorów, nauczyciel kultury fizycznej, a nawet dyrektor szkoły. Prześladowcy Jima wciąż dają mu się we znaki, a jego sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna. Pewnego dnia podczas ucieczki przed napastnikami dzieje się coś trudnego do wytłumaczenia – nastolatek zostaje uratowany przez Gulu, tajemniczą postać, która kusi go obietnicą zmiany życia na lepsze. Jim przyjmuje tę nieoczekiwaną pomoc i odtąd każdy, kto z nim zadrze, może stać się ofiarą nieszczęśliwego wypadku. Gdy chłopak zauważy w końcu, jak wiele ofiar pochłaniają rozpętane przez niego wydarzenia, na uratowanie Belmont Bay może być już za późno…

Źródło opisu: https://novaeres.pl/katalog/tytuly?szczegoly=gulu_pamietne_lato,druk

„Sprawiedliwość,

która przekroczyła wszelkie granice.”

Muszę przyznać, że ta debiutancka powieść była dla mnie prawdziwym wyzwaniem. I to takim przez duże „W”. Gdy zgodziłam się na przeczytanie, a później, gdy otwierałam przesyłkę, nawet nie wyobrażałam sobie, z czym przyjdzie mi się zmierzyć. „Gulu” to prawdziwe tomiszcze liczące niecałe 800 stron. Co tu wiele mówić, przeraziła mnie swoim rozmiarem, a jak było z treścią ???

Na pierwszy rzut oka to powieść o nastolatkach dla nastolatków. Historia opisująca życie Jima Stanforda, czternastolatka, który jest ciągle prześladowany przez trójkę swoich rówieśników. Tayler razem z duetem braci, Jaydenem i Braydenem, zaczepiali, naigrywali się z niego, wyśmiewali i szykanowali, w coraz to bardziej agresywny sposób. Gdy pewnego dnia banda łobuziaków znęcała się po raz kolejny nad otyłym chłopcem, nawet obserwujący całe zajście sprzedawca, nie zareagował i mu nie pomógł. Dyrektor szkoły także uwziął się na Jima również Ashley Hoywood, główna cheerlederka w szkole, nie należała do jego sympatyków.

Na szczęście Jim nie jest z tym wszystkim sam. Ma dwóch kolegów, z którymi się zaprzyjaźnił, wciągają go do swojej grupy „Odkrywców”, z czasem ich szeregi zasila Madeline. We czwórkę postanawiają nie dać się bandzie Taylera, w grupie przede wszystkim czują się bezpieczniej i raźniej, mimo iż ich prześladowcy nie odpuszczają. I nie byłoby w tej opowieści nic nadzwyczajnego, gdyż dzieci na całym świecie, codziennie są szykanowane i dręczone przez takich szkolnych bandytów. Autor doskonale pokazał, jak takie dzieci nie mają wsparcia w osobach dorosłych. Pomoc, która powinna popłynąć od pedagogów czy najbliższej rodzinny, niestety jest niewystarczająca lub co gorsze, zupełnie jej brak. Często nauczyciele zamiatają problemy pod dywan lub jawnie udają, że żadne komplikacje nie istnieją. Przy okazji Pan Throne zaznaczył, jak ważna jest przyjaźń i zaufanie bliskiemu przyjacielowi i podzielenie się swoim problemem z innymi.

Dla mnie ogólny pomysł Pana Throne jest jak najbardziej fajny i ma ogromny potencjał, ale…. no właśnie, ale. W niektórych miejscach czegoś mi zdecydowanie zabrakło, tak jak rozwinięcia samej postaci Gulu. Pojawia się tajemniczo i równie tajemniczo znika, Trochę szkoda bo tu mógłby być strzał w dziesiątkę. Dlaczego też Jim, gdy domyśla się wszystkiego, nie próbuje nic z tym zrobić, a z ofiary przeistacza się w oprawcę? Może właśnie tak miało być, a ja jestem zbyt idealistycznie nastawiona? Może, pozostawię to jednak do indywidualnej oceny czytelnika. No i sam pakt chłopaka ze swoim wybawicielem, o ile można go tak nazwać, dla mnie również do końca nie przybrał odpowiedniej formy. W zamian za to, autor nadmiernie skupił się na zwykłej codzienności czternastolatka.

Mimo iż nie do końca jest to moja bajka, bardzo dziękuję autorowi, za okazane zaufanie i niebywałą możliwość poznania tej powieści.

Zapraszam również do zajrzenia na oficjalną stronę na facebooku. Julius Thorne