„Breaking rules. Gra rozpoczęta” Samanta Luois


Andrea Wilson nigdy nie przypuszczała, że stanie się bohaterką swojej książki, a jej poukładane życie rozsypie się jak domek z kart. Zdradzona przez wieloletniego partnera i ojca swojej córki, przez długi czas stawała na nogi, by znowu być tym, kim była kiedyś: pewną siebie kobietą z marzeniami. Jednak złamanego serca nie da się tak łatwo skleić, do tego potrzebna jest nowa miłość, której Andrea unika jak ognia.
Aaron przystojniak z włoskimi korzeniami i szanowany deweloper, po powrocie do Chicago zamierzał skupić się na przejęciu firmy i nie wchodzić w żadne dłuższe relacje z kobietami. Jednakże życie bywa nieprzewidywalne. Wystarczy jedno spojrzenie w piwne oczy atrakcyjnej brunetki, by priorytety i pragnienia Aarona zamieniły się miejscami.
Kiedy się spotykają, oboje czują seksualne napięcie, którego nie da się zignorować. Atmosfera gęstnieje, pragnienie się zaostrza i bum! Lądują w łóżku, stosując zasadę: nie proś o więcej i nie oczekuj przyszłość. Andrea zgadza się na warunki, jakie stawia jej Aaron. Lecz szybko zdaje sobie sprawę, że wbrew przyjętym zasadom, chce go więcej.
Zasady zostają złamane, napięcie rośnie, niepewność wypełnia każdą myśl. Demony przeszłości zostają uwolnione i pragną jednego: Aarona.

Źródło opisu: https://www.waspos.pl/samanta-louis

Przyznaję, z ręką na sercu, że pierwszy raz chciałam przeczytać książkę, nie sugerując się opisem, czy opinią innych. Przyciągnęła mnie okładka. Zachwyciła mnie, mimo iż znajdujący się na niej mężczyzna w ostatnim czasie, dość często promuje kobiecą literaturę. A tak po prawdzie, wcale mi to nie przeszkadza 🙂 Jak dobrze wiecie, często sięgam po pozycje całkiem dla siebie nowych i nieznanych autorów. Lubię to, ponieważ nigdy nie wiem, na co trafię i z kim zaprzyjaźnię się na dłużej. 🙂

W przypadku Pani Samanty to była przyjaźń od pierwszego słowa. Sympatyczne spotkanie, idealne w deszczowy i ponury dzień przy kubku aromatycznej kawy. Początkowo bardzo byłam ciekawa, czy mam do czynienia z pisarką zagraniczną, czy raczej polską. Jedynie dwa sformułowania zawarte w książce, które oprócz tego, że naprowadziły mnie na pochodzenie pisarki, jak również ogromnie urzekły. Otóż Gwiazdor w okresie Świąt Bożego Narodzenia, odwiedza dzieci między innymi w Wielkopolsce, chociaż nikt mu nie broni zajrzeć również do USA 🙂 Dodatkowo moja ulubiona forma, której sama używam, będąc w Szamotułach w okolicach Poznania, „wuja Aaron”, a nie „wuj” czy „wujek”. Gdyby ktoś kiedyś nie zwróciłby mi na to uwagi, że sama tak mówię, pewnie w życiu bym tego nie zauważyła. Dla mnie osobiście to ogromny plus, bo mogłam poczuć się jak w rodzinie. Ponadto ogromnie się cieszę, gdyż z powodzeniem „Breaking rules. Gra rozpoczęta” można było uznać za twór zagraniczny. Co z kolei oznacza, że mamy kolejną bardzo dobrą pisarkę, która spokojnie wydałaby z sukcesem swoje dzieło zagranicą.

Pani Samanta Louis serwuje nam historię miłosną z bardzo typowym scenariuszem. Początkowo miałam ogromne wątpliwości i pomyślałam, że będzie to jak każde typowe romansidło, niewyróżniający się niczym. Otóż dwoje dorosłych, oczywiście po przejściach, umawia się na tak zwany „układ”. Ważne jest tylko co tu i teraz, nie ma przyszłości, łączy nas tylko seks. Przyznacie sami, że temat naprawdę banalny i bardzo często wykorzystywany nie tylko w literaturze. Jak z góry wiadomo, „układ” nigdy, ale to przenigdy nie wychodzi. Podziwiam autorkę, że zdecydowała się właśnie na taki pomysł. Żeby ta historia nie wpadła w odmęty literackich czytadeł, musi się mocno wyróżniać. Czy jest tak i w tym przypadku?

Muszę Wam powiedzieć, że ta opowieść zdecydowanie zaznacza się w literaturze kobiecej. Jedynie przy końcu brakło mi jakiegoś małego, dramatycznego zwrotu akcji, ale mimo tego, zakończenie mnie zaskoczyło. Ponadto bardzo lubię, gdy mamy możliwość poznania całej opowieści z perspektywy naszych bohaterów. Po prostu uwielbiam wiedzieć co myśli i czuje ta druga osoba. Wtedy mamy klarowny obraz sytuacji i możemy zrozumieć motywy postępowania w ten czy inny sposób. Mamy cudowną możliwość obserwacji niebywałej metamorfozy nie tylko Andrei, ale również Aarona. Tego, jak przezwyciężają swoje wzniesione mury i próbują zapomnieć o doznanych krzywdach. Książka niesamowicie wciąga, mimo równomiernego tempa. Dzięki dużej ilości dialogów, braku przesadnych opisów i upiększeń, czyta się bardzo przyjemnie. Każdy rozpoczęty wątek, nawet ten poboczny, zostały świetnie dopracowany do samego końca. Chyba nikt nie lubi, gdy wątek urywa się tak nagle?

„Breaking rules. Gra rozpoczęta” zdecydowanie będzie uwielbiane wśród rzeszy fanek literatury kobiecej. To nawet nie ulega żadnej wątpliwości. Osobiście jestem ciekawa innych powieści spod pióra Pani Louis. Uważam, że jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy i będzie o niej głośno 🙂 Szczerze zachęcam do poznania losów Andrei i Aarona, bowiem tworzą oni prawdziwą mieszankę wybuchową i umilą zdecydowanie niejeden jesienny wieczór.

Pozdrawiam serdecznie.

Bardzo dziękuję za miło spędzony czas Wydawnictwu WasPos.

https://www.waspos.pl/