„Pokusa gangstera” Anna Wolf
Czwarty tom serii mafijnej, która podbiła listy bestsellerów w Polsce!
„Wspiąłem się po szczeblach w tym światku mafijnym i nikt nie zabierze mi tego miejsca”.
Kuzynka Avy – Melissa Martinez – prowadzi w miarę normalne życie. Studiuje i stara się nie rzucać w oczy. Nie chce mieć nic wspólnego z przestępczą organizacją, do której należy jej ojciec. Jednak dziewczyna czuje, że coś wisi w powietrzu.
Ian McInnes jest prawą ręką Sullivana i ciężko zapracował na swoje miejsce w mafijnym światku, a teraz ma nowe zadanie do wykonania. Kiedy rozpęta się piekło, Melissa Martinez będzie potrzebowała ochrony. Jego ochrony.Źródło opisu: https://wydawnictwoniezwykle.pl/pokusa-gangstera
Rodzinne tajemnice i nowe fakty, które ujrzą światło dzienne, mogą sprawić, że ich dotychczasowe życie obróci się w proch. W tym całym bałaganie jedyną osobą, jakiej Melissa wydaje się ufać, jest Ian – mężczyzna, który poprzysiągł chronić ją za cenę własnego życia.
Sięgacie po książkowe wielotomówki? Czy jednak bardziej lubicie pojedyncze książki?
Ja kolejnej części osławionych „Gangsterów” nie mogłam się doczekać, ale czy właśnie mnogość zdarzeń i piętrzących się problemów nie powoduje znudzenia, a fabuła nie staje się przewidywalna?
Jak to było w przypadku „Pokusy gangstera”, dowiecie się tego już za momencik.
Uczciwie uprzedzam, że nie jestem w tym wypadku obiektywna. Uwielbiam, każdą bez wyjątku, historię o braciach Tarasow i ich mrocznym kuzynie wielkim Szewczenko. Wszystkie te opowieści były wciągające, porywające, nie brakowało w nich akcji, ani namiętnych scen oraz gorącej miłości. Zapewniały mi prawdziwą i dobrą rozrywkę. „Pokusa” jednakże odbiega od swoich poprzedniczek. Można to potraktować, zarówno jako ogromny plus, ale także jako znaczący minus. Szczerze mówiąc, to nie umiem się zdecydować w tej kwestii. Autorka przyzwyczaiła nas do pewnego schematu i stylu, a tym razem tego nie dostaniemy. Co niektórym właśnie może tego czegoś brakować. Natomiast patrząc na to z innej strony, ta inność jest fajna. W końcu coś zupełnie nowego, ale w towarzystwie bardzo dobrze znanych nam bohaterów.
Zacznijmy jednak od początku. Siergiej wraz z braćmi Tarasow oraz prawą ręką Sallivana – Ianem, w ramach porachunków napadają i likwidują całą rodzinę Martinezów. Jedynie Melissa, która do tej pory żyła z daleka od mafijnego świata i przez wzgląd na Avę, unika losu swojej rodziny. Trafia ona pod opiekę Iana, który dla nieznanych nawet dla siebie pobudek, pragnie ją chronić przed każdym złem tego świata. Tylko że Melissa nie jest delikatną i porcelanową laleczką, którą ot, tak można zabrać i mówić jej co ma robić. Wzajemna relacja tej dwójki nie należy do spokojnych. Oboje są uparci i zdeterminowani, bezkompromisowi i porywczy, prawdziwa mieszanka wybuchowa. Czy uda się im jednak znaleźć jakąś wspólną nić porozumienia? Dowiecie się wszystkiego, z lektury. Pani Anna podsyciła moja ciekawość i rozbuchała moją wyobraźnię wręcz do czerwoności. Mówię Wam, w kolejnej części to się dopiero będzie działo. Tyle tajemnic nie ujrzało jeszcze światła dziennego i tyle frapujących pytań pozostało bez odpowiedzi. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać, ale mam nadzieję, że to oczekiwanie będzie w miarę krótkie.
Szczerze mówiąc, to jakąś szczególną fanką serii nigdy nie byłam, ale tę serię polubiłam i z niecierpliwością czekam na wielki finał. Bawiłam się całkiem przyjemnie i na pewno umili Wam zimowy, ponury wieczór.
Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.
Nie poznałam jeszcze twórczości tej autorki, ale to dlatego, że ten gatunek książek, nie jest mi szczególnie bliski.
Jak najbardziej rozumiem:-)
Przyznam, że tytuł brzmi intrygująco!
Cieszy mnie to bardzo:-)
Klimatycznie nie dla mnie, co prawda lubię mafijne gangsterskie intrygi, ale w mega mrocznej odsłonie. 🙂
Ty moja internetowa mroczna duszo:-)
nie jest to moja tematyka, ale doskonale Cię rozumiem, sama jak wciągnę się w jakąś serię tak koniec, choćby nie wiem co, doczytam do końca 🙂
Dokładnie!!
Oj to całkowicie nie moje książkowe klimaty, niemal wszystko po co sięgam to literatura faktu 😉
Rozumiem, to jak najbardziej:-)
Oj kusi kusi swoją okładką do sięgnięcia po nią. 🙂