„Ten, którego szukam” Kennedy Fox

John Bishop nie jest typowym samotnym ojcem.


Jest zdystansowany, niecierpliwy i nieporadny.


Prowadzenie rodzinnego pensjonatu B&B ma pewne zalety, lecz nie należą do nich długie godziny pracy, sprzątanie po gościach i słuchanie przez całą noc energicznie kochających się par. Za to chodzenie do łóżka z panienkami, które przyjeżdżają na ranczo, by uczuć się konnej jazdy, zdecydowanie tak.


Tak jest się do chwili, gdy na schodach swojego domu John znajduje dziecko z karteczką, iż jest jego. Dorastając na ranczu, przywykł do ciężkiej pracy, lecz opieka nad noworodkiem jest najtrudniejszym zadaniem, przed jakim w życiu stanął. Porzucając kawalerskie życie, skupia się na znalezieniu opiekunki, która nauczy go tego i owego o opiece nad maluchem. Nie spodziewa się, że będzie to piękna i ekscentryczna dziewczyna, mająca niezdrową obsesję na punkcie futbolu…

Źródło opisu: https://muza.com.pl/nowosci/3907-ten-ktorego-szukam-9788328717282.html?search_query=ten+ktorego+szukam&results=4

Po przeczytaniu poprzedniego tomu nie mogłam się doczekać, kiedy poznam losy kolejnego z braci Bishop. Jak myślicie, warto było na to czekać?

Oczywiście, że tak!
Życie Johna w jednej chwili przewróciło się do góry nogami, a wszystko to za sprawą cudownej i słodkiej dziewczynki, która od pierwszej chwili zawładnęła jego sercem. Świadomość, że tak nagle i nieoczekiwanie został ojcem, śmiertelnie go przeraża, ale wie, że dla niej jest gotowy dosłownie na wszystko. Z całych sił próbuje jej zapewnić odpowiednie warunki, a opieka nad nią sprawia mu prawdziwą przyjemność, chociaż czasami zwykłe czynności domowe z noworodkiem na rękach nie zawsze są łatwe. Dodatkowo piętrzące się zaległości w pracy również mu nie pomagają. Czy zatwardziały kawaler odnajdzie się w tak ważnej życiowej roli? Czy uda mu się pogodzić swoją pracę z opieką nad córeczką? Z pomocą samotnemu ojcu na szczęście przychodzi młoda Mila, która szczyci się, że jest prawdziwą zaklinaczką dzieci. Od samego początku widać chemię między Johnem a nianią, jednak uparty Bishop w myśl zasady „żadnych romansów w pracy”, odpycha Milę i nie dopuszcza jej do siebie, odgradzając się prawdziwym murem. Czy John ulegnie i złamie swoje zasady? Czy mała Maize zaakceptuje Milę? Czy Mila zrezygnuje ze swoich planów i marzeń i zostanie w Texasie?

Autorka po raz kolejny urzekła mnie wykreowaną historią i śmiało mogę stwierdzić, że ta część podobała mi się bardziej niż jej poprzedniczka. Oczywiście zakończenia można było się domyślić już na samym początku, jednakże nie żałuję żadnej poświęconej minuty na jej przeczytanie. Mała Maize nie tylko podbiła serca wszystkich Bishopów, ale także zawojowała moim sercem, a to, co zrobiła dla niej Bailey, zdruzgotało mnie doszczętnie. Głównej pary bohaterów nie da się nie lubić. Bije od nich ciepło i empatia, choć wiadomo, że nie są tacy kryształowi i swoje za uszami mają. Z każdą przerzuconą stroną wkraczamy w ich świat, w którym główną i najważniejszą rolę odgrywa rodzina. Gdy przewrotny los rzuca im kłody pod nogi, wiedzą, że zawsze najbliżsi staną po ich stronie i okażą cudowne wsparcie. Mam nadzieję, że udało mi się choć trochę Was przekonać do tej książki i sami sprawdzicie, czy i Wam przypadnie do gustu. Ja teraz będę z utęsknieniem wyczekiwać kolejnej opowieść autorki o niesfornym bliźniaku Jacksonie.

Za świetnie spędzony czas bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.