„Osobliwy hymn” Laura Thalassa

Przetrwała spotkanie z szalonym królem… ale koszmar trwa.

Syrena Callypso Lillis nadal nosi fizyczne ślady po torturach z rąk Karnona, mimo że udało się jej powrócić do swojego mistycznego partnera Desmonda Flynna, Króla Nocy. W dodatku piętrzą się dowody, że Złodziej Dusz – który odpowiada za zniknięcia niezliczonych elfich wojowników – wciąż z ukrycia pociąga za sznurki.

Callie i Des, zaproszeni na coroczne święto Przesilenia, udają się do Królestwa Flory, by kontynuować swoje śledztwo. Lecz w jaskrawym słońcu i wśród olśniewających kwiatów tej krainy pojawiają się zupełnie nowe trudności… których nie sposób rozwiązać żadnym paktem. Żołnierze znikają, a część fae zaczyna podejrzewać, że właśnie Des za tym stoi. W oczach Callie nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Nawet jej bratnia dusza.

Elfy toczą niebezpieczne gry. Niektóre pragną miłości, inne zemsty albo cielesnych rozkoszy, a jeszcze inne – niewypowiedzianych okrucieństw. W Krainie Wszystkiego, Co Wzrasta narasta tajemnicza siła, a jeśli Callie nie będzie ostrożna, siła ta pochłonie wszystko, co syrena kocha… a nawet ją samą.

Źródło opisu: https://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/1397

#Współpraca reklamowa

Jakże bardzo polubiłam niedobrego Negocjatora i syrenę Callie. Ich perypetie, zawiłe tło oraz tajemnicze zniknięcia kobiet oraz magiczne stworzenia wywarły na mnie ogromne wrażenie. Każda strona tej historii kipiała fajnymi emocjami, napięciem i niespodziewanymi zwrotami akcji. Kiedy tylko zanurzyłam się w ich świecie, ciężko było mi ich zostawić chociaż na moment .

Jednakże, czy kolejny tom również sprawił mi podobną frajdę? O tym moje Moliki dowiecie się już za chwilę…

Po traumatycznych przejściach Callie straciła swoją pewność siebie i nie wyobraża sobie powrotu na Ziemię. Teraz musi zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, a Desmond wszelkimi sposobami stara się ją wspierać i pokazać jej, jak wygląda Zaświat. Jednak trzeba pamiętać, że Flynn to nie tylko niebezpieczny i przebiegły Negocjator, ale przede wszystkim jest królem fae, który włada Królestwem Nocy i również ma swoje obowiązki. Ona, będąc jego partnerką, musi dumnie kroczyć u jego boku.

Jakby tego było mało, właśnie rozpoczyna się Przesilenie, a największa zagadka nie została jeszcze rozwiązana. Śpiące kobiety nie wybudziły się z magicznego snu, jednak przestały znikać. Teraz zaczęli ginąć mężczyźni i pojawia się nowa tajemnica: kim jest Złodziej Dusz?

Callie i Desmond będą musieli stawić czoła licznym przeciwnościom, jednocześnie starając się odkryć prawdę. Ich relacja będzie przechodzić różne próby, ale miłość, która ich łączy, może okazać się ich najsilniejszą bronią w walce z ciemnością, zagadkami i przeciwnikami którzy przed nimi stoją.

Muszę Wam powiedzieć, że mimo iż spędziłam z nią bardzo dobry czas, to miałam ogromny problem, aby coś sensownego o niej napisać. Wykreowana historia i zamysł fabuły bardzo mi odpowiadają, a ja uwaga — coraz bardziej rozczytuję się w fantastycznych opowieściach, jednak muszę przyznać, że pierwszy tom podobał mi się delikatnie bardziej. Cieszę się, że aura tajemnicy w dalszym ciągu jest podtrzymywana, co świetnie buduje napięcie i oczekiwanie, to jednak jakiegoś WOW mi zabrakło.

W przypaku tej części rzeczywiście przenosimy się w magiczny Zaświat. Poszczególne miasta i wyspy Królestwa Nocy, z resztą podobnie jak i Królestwo Fauny zostały opisane bardzo interesująco i fantazją. Flynn to w dalszym ciągu bohater, który w obronie swojej ukochanej jest gotów „absolutnie” na wszystko, a ja właśnie takich książkowych mężczyzn, no dobra nie tylko ksiązkowych — uwielbiam. Callie natomiast trochę się pogubiła i nie mogła sobie poradzić ze zmianami i traumą, za które był odpowiedzialny Karnon. Jej świat jeszcze bardziej wywrócił się do góry nogami niż kilka lat temu. Do tego wszystkiego zawoalowane intrygi podczas Przesilenia również wzbogacały tę historię i nie wiem, czy dla niej nie było trochę tego za dużo i dlatego też tym razem lubię ją troszeczkę mniej.

W książce znajdziemy całą gamę emocji i mnóstwo zwrotów akcji. Relacja między Desem a Callie jest bardziej rozbudowana i skomplikowana, co dodaje jej fajnej głębi i realizmu. Na szczególną uwagę zasługuje zakończenie i konsekwencje decyzji, które sprawiają, że nie mogę się już doczekać kolejnej części i z czystym sumieniem mogę ją Wam polecieć jako taką czytelniczą czwóreczkę 🙂

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Hype

„Osobliwy hymn” do kupienia na Bonito