„Antonio” Agnieszka Siepielska


Autorka bestsellerowego Rhysa powraca z drugim tomem mafijnej serii!
Alyssa Scott nie może się pozbierać po poniżeniu, jakie zafundował jej narzeczony, i to przed ołtarzem! On sobie teraz beztrosko żyje, kiedy ona nie potrafi poskładać złamanego serca. W akcie szaleństwa lub rozpaczy, sama nie wie, kiedy na światłach dostrzega swojego eks w samochodzie, rusza za nim.
Trafia do podejrzanej dzielnicy, ale to nie cofa jej przed pragnieniem dokonania zemsty. Gdy tylko widzi samochód Camerona, nie waha się ani chwili. Jednak okazuje się, że auto, które właśnie zdewastowała, nie należało do jej narzeczonego… ale do gangstera Antonio Valentiego.
W ten sposób Alyssa zaciągnęła dług. I to u samego mafiosa. Ale jeżeli ten myśli, że łatwo odzyska to, co stracił, to bardzo się myli.

Źródło opisu: https://wydawnictwoniezwykle.pl/antonio

Kochani myślałam, że Rhys jedynym właścicielem mojego czytelniczego serca. Aż tu nagle pojawił się ON…… Antonio Valenti. Zakładałam, że książka ta będzie na takim samym poziomie jak jej poprzedniczka, ale to, co Pani Agnieszka stworzyła, kolokwialnie rzecz ujmując, „rozwaliła system” i pozostawiła daleko, daleko w tyle swoje konkurentki.


Zacznijmy jednak od początku.
Pannę Alyssę Scott polubiłam już od pierwszej przeczytanej kartki, mimo iż poznajemy ją jako załamaną i porzuconą niedoszłą pannę młodą, która bardzo mocno przeżywa całą tę sytuację. Jej ukochany bowiem porzucił ją w dniu ślubu. Choć ten przykry incydent miał miejsce już kilka dni temu, Ally widząc zadowolonego z siebie Camerona, wysiadającego z nowego auta jak gdyby nigdy nic, nagle coś w niej pęka. Postanawia dać w końcu upust swojej frustracji i rozpaczy, demolując mu auto. Nawet nie przypuszcza jakie konsekwencje będzie musiała za to ponieść i jak jej spokojne dotąd życie, wywróci się do góry nogami.

Wykreowana postać głównej bohaterki przede wszystkim najpierw działa, a dopiero później myśli. Dzięki czemu często ładuje się w prawdziwe kłopoty. Nie daje sobą pomiatać i nie da sobie w kaszę dmuchać. Dlatego też, gdy po raz kolejny złośliwy los uwziął się na nią i postawił na jej drodze Antonia, zamiast uciekać, gdzie pieprz rośnie, na oczach wszystkich odważnie stawia mu się i nie okazuje żadnego lęku. Nie wie, że tym razem przeciwstawiła się samemu groźnemu bossowi mafii. Antonio to mężczyzna, który widział już wiele w swoim życiu i wie, jak z bliska wygląda śmierć. Niejednokrotnie sam ją zadawał. Po traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa nie wierzy w żadne uczucia, dopiero przebojowa Alyssa sprawia, że jego serce skute lodem zaczyna nieśmiało drgać.

Przedstawiona historia dla mnie jest zdecydowanie ciekawsza niż ta o losach Viviany i Rhysa. Nie twierdzę, że pierwszy tom „Synów zemsty” był zły, absolutnie nie. Antonio po prostu jest bardziej tajemniczy, trudno mu się odnaleźć w nowej sytuacji. Alyssa także głęboko ukrywa, kim tak naprawdę jest. Widać, że autorka ewaluowała i rozwinęła swój pisarski warsztat. Cały czas coś się dzieje i nie mamy nawet chwili na wytchnienie. Bardzo fajnie zostały wplecione dalsze losy bohaterów, których tak dobrze znamy. Spotykamy moją ukochaną babcię Helen, za którą bardzo tęskniłam. Zostali oni tak delikatnie powiązani z nowymi bohaterami, dzięki czemu nie skradli mojej uwagi. Oczywiście mam dwa malutkie zastrzeżenia do autorki. Po pierwsze za mało dla mnie jest opisanej historii widzianej z perspektywy samego głównego bohatera, większość opisywana jest oczami Ally, wtedy może jeszcze bardziej byśmy go poznali i zrozumieli. A po drugie, dlaczego tak szybko się ją pochłania. Pragnę zdecydowanie więcej i czekam na kolejne części. Nikogo chyba nie zaskoczę, że napiszę, że jak najbardziej polecam lekturę tej książki. Zapewni Wam naprawdę dobrą zabawę z brutalną mafią i pozytywnie sfiksowaną staruszką w tle.

Za ponowne spotkanie z braćmi Valenti bardzo dziękuję Wydawnictwu Niezwykłemu.

Dla przypomnienia historię Rhysa znajdziecie tutaj :